poniedziałek, 31 maja 2010

szczególny dzień

Wczoraj byl szczególny dzień dla Laddiego. Byliśmy z wizyta w jego domu rodzinnym, hodowli Little but Brave w Ermelo. Oczywiście zostaliśmy od razu hałaśliwe powitani przez rodziców Kudłaczka i resztę szetlandzkiej paczki. Laddiemu przystrzyżono zwisające kłaczki na uszkach z którymi ja nie umiałam sobie poradzić. Teraz już wiem (mniej więcej) jak mam się za to zabrać. I pocieszam się, ze nawet jak za dużo wystrzygę to szybko odrośnie.



Tu Laddie na stole trymerskim, fachowo "obrabiany" przez Iris. Po raz pierwszy w życiu musiał się poddać takim torturom, nie podobało mu się to ani trochę i co chwila usiłował zwiać! Po tych przyjemnościach, usiłowaliśmy namówić go na jeszcze jedna: pozowanie do zdjęcia rodzinnego. Tego już było za wiele dla biednego kłapouszka. Za żadne skarby nie chciał się zgodzić na siedzenie na kanapie obok mamy i taty.



A potem były już same przyjemności czyli długi spacer po wrzosowisku z cala banda szelciakow. Edor oczywiście tez był z nami. Nie wiedzieliśmy jak zareaguje na sforę małych, szczekających piesków wiec na wszelki wypadek wzięliśmy go na smycz. Ale Hienolcio zachowywał się bardzo cierpliwie, pozwalał się obszczekiwać i obwąchiwać przez włochate maluchy...
Dziesięcioletni Kasper ledwo za nami nadążał, od czasu do czasu trzeba było na niego poczekać i pozwolić mu odpocząć.
Tu Laddie zapoznaje się bliżej z kuzynka o imieniu Djoura.

 Ineke i jej psy.


Laddie z tatusiem.

 A od mamusi dostał Laddie w skore za namolne obwąchiwanie kupra.


Musze powiedzieć, ze mieliśmy niezwykle szczęście z pogoda. Wczorajszy dzień był delikatnie mówiąc obrzydliwy: na przemian: wiało i lało, mgliło i mżyło i tylko dwa razy się przejaśniło: w czasie naszego treningu Obedience i podczas spacerku. Wszechświat nam sprzyja, Panowie!

niedziela, 30 maja 2010

Portret

Webkamerki są użyteczne. Na przykład do tego, żeby szybko zrobić zdjęcia świeżo namalowanego "Portretu Hienola z piłeczką w gębie" i wysłać je tacie.
Od Hienolcia dostałam w podzięce soczystego buziaka

Hienolcio: namalowany i oryginał:

wtorek, 25 maja 2010

Jak rybka w wodzie

Wszyscy maja już dosyć mojego radosnego trąbienia na wszystkie strony ale jednak muszę to ogłosić na oficjalnym blogu.
Kudłaczek nareszcie zaczął naprawdę pływać! Potrafi to już od dawna, kilka razy został podstępnie zwabiony przez nas na głęboką wodę i zawsze umiał sobie znakomicie poradzić. Ale z własnej woli nigdy nie odważył się wypłynąć na głęboką wodę.
Ale od zeszłej niedzieli nasz szeltik pływa bo mu się to bardzo podoba! Kudłaczek kocha wodę i godzinami może się nią rozkoszować. Poza tym Laddie może nareszcie dorównać swojemu bohaterowi i znakomitemu pływakowi - Hienolkowi.
Tylko nie bardzo wiem jak takie częste kąpiele wpłyną na jego długie włosy. Będą się filcować?









niedziela, 23 maja 2010

Normalne życie

Żyję, żyję... tylko się nie odzywam. Próbuję się rozciągnąć jak guma miedzy (kolejność nieprzypadkowa):
  1. Malowaniem (portretu Hienolka z piłeczką w gębie)
  2. Pracą (jestem tak skoncentrowana na chęci malowania, że wszystko co jest do wykonania w ciągu całego dnia udaje mi się zrobić w kilka godzin, czy to nie zadziwiające?;)
  3. Maniakalnym syzyfowym sprzątaniem domu (który jest stajnia Augiasza, codziennie napełniającą się nowym piachem z plaży, błotem z psich łap i naszych butów) - temat na osobny post!
  4. Normalnym życiem
A w skład normalnego życia oprócz zakupów, oglądania telewizji, spania, prania, odkurzania, prasowania itp wchodzą tez na szczęście codzienne spacerki w wiosennej scenerii. Jest pięknie, zielono i rozkosznie. Czasami nawet jest ciepło.

wtorek, 4 maja 2010